top of page

Humor w medycynie (część II) – Terapia humorem powraca

  • 31 mar
  • 7 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 14 kwi

Czy śmiech naprawdę jest najlepszym lekarstwem? W pierwszej części „Uśmiech pod maską” odkrywaliśmy, jak humor potrafi zdziałać cuda w medycynie. Teraz pora na kontynuację – jeszcze więcej naukowych ciekawostek, absurdalnych anegdot i czarnego humoru prosto ze szpitalnych korytarzy.😷

 

Śmiech to zdrowie – dosłownie!


Praktyka śmiechoterapii: Grupa osób podczas sesji jogi śmiechu – ruchu promującego zdrowie poprzez spontaniczny śmiech. Okazuje się, że nawet wymuszony chichot może dać prawdziwe korzyści zdrowotne!​

humor w medycynie - grupa podczas sesji jogi śmiechu
Śmieszne zajęcia :)

Zastanawialiście się kiedyś, co dokładnie dzieje się w organizmie, gdy wybuchamy śmiechem? Okazuje się, że same dobre rzeczy. Śmiech uruchamia prawdziwą kaskadę terapeutycznych efektów: przyspiesza krążenie krwi i obniża ciśnienie tętnicze, co zmniejsza ryzyko zawału serca​. Głębokie rozbawienie to także głębszy oddech – dotleniamy mózg i całe ciało, dając naszym komórkom energetycznego kopa. Jakby tego było mało, organizm pozbywa się nadmiaru hormonów stresu (kortyzolu, adrenaliny), a w zamian zalewa nas endorfinami – naturalnymi „hormonami szczęścia”, które błyskawicznie poprawiają nastrój i odprężają​. Efekt? Czasem 10 minut szczerego śmiechu działa lepiej niż poranny aerobik.


Co na to nauka? Badacze stworzyli nawet osobną dyscyplinę o nazwie gelotologia (brzmi poważnie, ale to po prostu nauka o śmiechu). Dziesiątki badań na łamach poważnych czasopism medycznych potwierdzają, że regularna dawka humoru to zastrzyk zdrowia m.in. dla serca, układu odpornościowego i… naszej psychiki​. Mało tego – nawet wymuszony śmiech działa pozytywnie. Organizm nie widzi różnicy, czy śmiejemy się szczerze z kabaretowego hitu, czy trochę na siłę z sucharu kolegi – w obu przypadkach uruchomi te same korzystne reakcje​. (Tak że następnym razem, gdy szef opowie bardzo średni dowcip na zebraniu, śmiało się zaśmiej – robisz to dla zdrowia! 😉)


A co z bólem? Czy powiedzenie „śmiech zagłusza ból” ma sens? Jak najbardziej! Chwile szczerej radości potrafią naturalnie uśmierzyć ból – według badań opublikowanych w Journal of Pain terapia śmiechem redukuje odczuwanie bólu nawet o 30%​. Endorfiny działają jak wewnętrzna morfina – blokują sygnały bólowe, a przy okazji poprawiają samopoczucie na tyle, że nasze cierpienie choć na moment idzie w odstawkę. Dlatego właśnie na oddziałach pediatrycznych dzieciom puszcza się kreskówki, a dorośli pacjenci po operacjach chętnie oglądają głupie komedie – to naprawdę działa lepiej niż pół apteki​!


Podsumowując: śmiech to zdrowie – i to nie tylko piękne hasło ze szkolnego plakatu. To konkretne, zmierzone efekty: niższe ciśnienie, mniej hormonu stresu, lepsza odporność i mniejsze odczucie bólu. Można powiedzieć, że doktor Śmiech ma całkiem imponujące CV.


 


Humor w medycynie na receptę: od gabinetu po szpital


Humor wkracza do szpitali: Tak zwani doktorzy klauni (na zdjęciu podczas szkolenia) od lat rozśmieszają pacjentów w szpitalach na całym świecie, przynosząc ulgę w cierpieniu za pomocą czerwonych nosków i żartów​.

szkoelenie doktorów klaunów
Doktorzy klauni w akcji

Skoro wiemy już, że śmiech potrafi leczyć, nasuwa się pytanie: kto przepisuje takie terapeutyczne dawki humoru? Okazuje się, że coraz częściej sami medycy. W wielu szpitalach spotkamy dziś terapeutów śmiechem – słynnych doktorów klaunów. Ich zadanie? Rozbroić stres i strach pacjentów za pomocą gagów rodem z cyrku. Brzmi niepoważnie? A jednak działa. Idea zapoczątkowana w latach 80. (pamiętacie film Patch Adams? – oparty na faktach!) okazała się strzałem w dziesiątkę​. Dziś w Polsce Fundacja „Dr Clown” szkoli setki wolontariuszy, którzy w kolorowych perukach i z czerwonymi nosami odwiedzają oddziały dziecięce, onkologiczne, a nawet domy opieki. Blisko 500 profesjonalnie wyszkolonych doktorów klaunów dociera rocznie do prawie 150 szpitali w ponad 80 miastach Polski, niosąc uśmiech około 41 000 potrzebującym​. To nie przelewki – to już wielka armia uśmiechu w służbie zdrowia!


Oczywiście humor w medycynie to nie tylko klauni. Równie ważny jest zwykły lekarz z niezwykłym poczuciem humoru. Kto z nas nie spotkał doktora, który rozładował napięcie przed zastrzykiem jakimś żartem typu: „Spokojnie, jeszcze nikt mi tu nie umarł… ze strachu”. 😜 Taki żarcik potrafi w sekundę zmienić atmosferę w gabinecie. Lekarze z humorem są często lepiej oceniani przez pacjentów – budują nić sympatii i zaufania. Pacjent, który wejdzie do gabinetu przerażony jak przed egzaminem, po usłyszeniu paru żartów poczuje się, jakby rozmawiał ze starym kumplem, a nie srogim specjalistą. To bezcenne, bo obniżenie lęku poprawia współpracę z lekarzem i ułatwia sam proces leczenia.


Z humorem trzeba jednak uważać – nie każdy dowcip pasuje do każdej sytuacji. Granica bywa cienka, zwłaszcza w medycynie. Żart o pacjencie z wystającą nóżką gipsu może rozbawić rehabilitantów, ale pacjentowi już może nie być do śmiechu. Dlatego dobrzy lekarze potrafią wyczuć, kiedy żartować, a kiedy zachować powagę. Czasem wystarczy drobny akcent: karykatura na ścianie gabinetu, śmieszny krawat z Muppetami, maseczka ochronna z namalowanym uśmiechem. Taki „uśmiech pod maską” – dosłownie i w przenośni – sygnalizuje pacjentom: hej, tu się nie umrze ze strachu, co najwyżej ze śmiechu!.


A co jeśli pacjent rzuci sucharem pierwszy? Cóż, wtedy już w ogóle sukces – wzajemne rozładowanie stresu gwarantowane. Lekarze przyznają, że poczucie humoru pacjenta pomaga w terapii. W końcu łatwiej znosić trudne procedury, gdy obie strony podejdą do nich z odrobiną luzu. Jeden z onkologów wspomina pacjenta, który na każde pytanie o samopoczucie odpowiadał: „Jeszcze żyję – i mam zamiar pana przetrwać, doktorze!”. Takie pozytywne nastawienie (choćby wyrażone czarnym humorem) potrafi dodać sił zarówno choremu, jak i lekarzowi.



 


Czarny humor lekarzy – śmiech przez łzy


Uśmiech po ciężkim dyżurze: Nawet najbardziej zapracowany lekarz czasem znajdzie powód do śmiechu. Często to właśnie czarny humor pomaga personelowi medycznemu odreagować stres – taki uśmiech bywa wtedy bezcenny.

czarny humor personelu medycznego
Uśmiechnięty personel medyczny

Porozmawiajmy o ciemnej stronie humoru. Jeśli myśleliście, że medycy po pracy opowiadają tylko eleganckie anegdotki – cóż, przygotujcie się na niespodziankę. W zakulisowym świecie szpitali kwitnie czarny humor. Pielęgniarki, ratownicy, lekarze – wszyscy znają te dowcipy, których nie odważyliby się opowiedzieć pacjentom. To czasem jedyny sposób, by śmiać się zamiast płakać wobec trudnych sytuacji.


Wyobraźcie sobie dyżur na ostrym dyżurze o 3 nad ranem. Zamiast kolejnej kawy, lekarze serwują sobie czarny jak noc żarcik: „Im pacjent dłużej w karetce, tym stabilniejszy” – mówi jeden. Brutalne? Owszem. Ale taki czarny humor to dla nich mechanizm obronny, sposób na rozładowanie napięcia. Gdy codziennie obcuje się z bólem i śmiercią, makabryczny żart staje się wentylem bezpieczeństwa. Dzięki niemu lekarze i pielęgniarki nie zwariują od nadmiaru stresu, tylko są w stanie nazajutrz znów stanąć przy łóżkach chorych z klarownym umysłem.


Co ciekawe, naukowcy też zainteresowali się czarnym humorem – i to z zaskakującymi wynikami. Badanie opisane w journalu Cognitive Processing pokazało, że osoby o upodobaniu do czarnego humoru osiągają znacznie wyższe wyniki IQ niż reszta oraz cechują się niższą agresją i lepszym nastrojem​. Innymi słowy, jeśli rozumiesz i lubisz czarne żarty, prawdopodobnie jesteś bystrzakiem o łagodnym usposobieniu – wbrew stereotypowi ponurego cynika. (Uwaga: Nie oznacza to jednak, że masz opowiadać dowcip o kostnicy na pierwszej randce... Chyba że chcesz ją szybko zakończyć! 😅)


W środowisku medycznym czarny humor urósł wręcz do rangi folkloru zawodowego. Krążą legendarne powiedzonka i anegdoty przekazywane nowym pokoleniom medyków. Na przykład stary chirurg może rzucić do stażysty z szelmowskim uśmiechem: „Pamiętaj, synu – operacja się udała, tylko pacjent zmarł”. Albo patolog w prosektorium zagadnie: „No, ci to już na nic nie narzekają”. Dla postronnych brzmi to skandalicznie, ale dla ludzi, którzy na co dzień obcują z najtrudniejszymi przypadkami, taki humor to sposób na oswojenie rzeczywistości. Śmiech przez łzy – dosłownie.


Oczywiście i tu trzeba wyczuć granice. Złota zasada brzmi: czarny humor tylko we własnym gronie. Żaden dobry lekarz nie będzie żartować z pacjenta przy nim samym – to absolutne tabu. Dowcipy o chorobach, kalekach czy śmierci zostają w „kuluarach” oddziału, zwykle za zamkniętymi drzwiami pokoju socjalnego. Tam jednak pozwalają paradoksalnie zachować humanizm – bo medycy, którzy mogą odreagować żartem, mniej wypalają się zawodowo i nadal potrafią współczuć pacjentom. To trochę tak, jakby zostawiali cały ciężki bagaż emocji w tych żartach, by przy pacjencie być znów pełnymi empatii profesjonalistami.


Na koniec ciekawostka: w pewnym szpitalu istniała niepisana tradycja, że nowy stażysta musiał opowiedzieć najczarniejszy humor jaki zna podczas pierwszej lekarskiej nasiadówki. Jeśli reszta wybuchła śmiechem – znaczy, że „swój chłop” i poradzą sobie razem na dyżurach. Jeśli nie – cóż, może lepiej nie specjalizować się w intensywnej terapii… 😇 Mówi się też, że wspólne poczucie humoru (nawet tego mrocznego) buduje w zespole medycznym silne więzi – a to przekłada się na lepszą współpracę i… lepszą opiekę nad pacjentem.


 


Na zakończenie: uśmiechnij się! 😃


Humor w medycynie ma wiele twarzy. Od serdecznego śmiechu dzieci na oddziale, przez życzliwy żart lekarza rodzinnego, po absurdalny dowcip szeptany gdzieś na zapleczu przez zmęczonych ratowników. Wszystkie one pełnią ważną funkcję – leczą duszę, a często i ciało. Jak pisaliśmy, śmiech uruchamia całą aptekę wewnętrznych leków: endorfin, hormonów antystresowych, immunologicznych „dopalaczy”. W trudnych chwilach dodaje otuchy pacjentom, a medykom pozwala zachować równowagę psychiczną.


Pamiętajmy jednak, że humor to sztuka dozowania – niczym lek trzeba go stosować we właściwym momencie i dawce. Dobry lekarz to taki, który wie, kiedy poważnie potrzymać pacjenta za rękę, a kiedy opowiedzieć mu dowcip o babie u lekarza (ten właściwy, który pacjenta rozbawi, nie urazi). Dobry pacjent zaś to taki, który pozwoli sobie pomóc i… może nawet uśmiechnie się przez łzy, ufając, że jutro będzie lepiej.


Na co więc czekamy? Śmiechoterapię czas zacząć! Niezależnie od tego, czy jesteś pacjentem czy lekarzem – znajdź dziś powód do śmiechu. Obejrzyj śmieszny filmik z kotami, opowiedz znajomemu głupi dowcip, powspominaj anegdoty z wakacji. A jeśli akurat jesteś na wizycie lekarskiej i zobaczysz na twarzy doktora lekki uśmiech – nie obawiaj się. Być może właśnie trafił ci się lekarz z poczuciem humoru… a to cenna rzecz w medycynie. W końcu uśmiech to też część terapii – i to taka, którą można aplikować bez ograniczeń. Śmiechu warte? Oby jak najczęściej! 😁


Krótko mówiąc: śmiejmy się na zdrowie – doktor zalecił! 🎭💉


 


Źródła:

  • Agata Bednarek, Fundacja Dr Clown – wypowiedzi i badania dot. wpływu śmiechu na zdrowie​

    poradnikzdrowie.pl

  • The Journal of Pain – badanie: terapia śmiechem a odczuwanie bólu (30% redukcji)​

    poradnikzdrowie.pl

  • Medonet.pl„Czarny humor to oznaka inteligencji?”, wyniki badania U. Willinger et al. 2017 dot. poczucia humoru vs IQ​

  • Dane Fundacji Dr Clown o zasięgu terapii śmiechem w Polsce​

    poradnikzdrowie.pl

    .


Komentarze

Oceniono na 0 z 5 gwiazdek.
Nie ma jeszcze ocen

Oceń

Aktualne oferty współpracy z nami znajdziecie Państwo na naszym profilu w serwisie zleca.pl

Odwiedź i zaobserwuj nas na swoich ulubionych mediach społecznościowych.

  • DrPax - Instagram
  • DrPaxBags - Facebook
  • DrPaxPL - Twitter
  • DrPax - LinkedIn
  • DrPax - YouTube

DrPAX ©2023

DrPAX | Pax Bags PL

bottom of page